Views: 42

Powiedzmy, że działo się to 1 lipca br. Jeden z budynków na Grochowie. Załóżmy, że usytuowany przy głównej ulicy Grochowa, czyli Grochowskiej.

Windą jedzie starszy człowiek, stary mieszkaniec Grochowa z psem. Winda zatrzymuje się na powiedzmy V piętrze. Przed wejściem stoi chłopiec (ok. 10 – 12 letni) z małym białym pieskiem (prawdopodobnie rasy maltańczyk).

Piesek wpada do windy, podnosi łapkę i sika w centralnym miejscu, na podłodze windy.

Starszy człowiek jest zaskoczony a jednocześnie zwraca się do chłopca, że wypadałoby sprzątnąć po psie.

Starszy człowiek wraca ze spaceru ze swoim psem. Przed klatką schodową stoi ów chłopiec z pieskiem, który obsikał windę. Starszy człowiek pyta chłopca, czy winda została sprzątnięta. Chłopiec początkowo twierdzi, że to nie jego pies nasikał.

Dlaczego tak mówi?

Przebywająca obok młoda mieszkanka budynku zarzuca starszemu mieszkańcowi kłamstwo. Uważa, że jeśli chłopiec twierdzi, że to nie jego pies nasikał to, dlaczego tenże starszy mieszkaniec ma do chłopca pretensję. Dlaczego w takim razie, jak się potem okazało matka tego chłopca wytarła windę?

Starszy mieszkaniec czuje się bezradny w takiej sytuacji a jednocześnie wkurzony taką postawą chłopca, kłamiącego w tzw. „żywe oczy” i postawą mieszkanki, która nie będąc świadkiem zdarzenia w windzie nie daje wiary starszemu człowiekowi …

W czasie rozmowy mój przedmówca, stary mieszkaniec Warszawy, Pragi, z żalem powiedział: od dziś nie interesuje mnie co się będzie tutaj działo. Przechodzę, przez zniszczone podwórko, z daszkiem czapki mocno naciągniętym na czoło, aby zasłaniał oczy i najlepiej w ciemnych okularach, aby nie denerwować się. W windzie nie będę zwracał uwagi na zabrudzone po zakończonym remoncie ściany lub oplutą i zanieczyszczoną odchodami podłogę. Nasz dozorca lub jak kto woli gospodarz domu ręce do łokci sobie urobi sprzątając ten syf.  

Dodał, że dziwi go postawa niektórych mieszkańców, szczególnie tych młodych lemingów, że nie tylko nie zwracających uwagi na to w jakich warunkach mieszkają, ale pełni zadowolenia z siebie szukają frajera, który za nich załatwi sprawy budynku.

————————————————————————————————————————————————–

Opisana sytuacja jest nie tylko kuriozalna, ale wręcz schizofreniczna.

Daje się wiarę nie znanemu (a może właśnie znanemu) chłopcu, nie dając się wiary starszemu człowiekowi, który od lat dba, z paroma innymi mieszkańcami o dobro pozostałych mieszkańców (to poniżej).

Jak powiedział ów starszy mieszkaniec, przez lata wraz z grupą, może 5 innych mieszkańców dbali o wymianę wind, oświetlenia w budynku na automatyczne, remont c.o., ogrodzenie posesji, wymianę pokrycia dachu, pisali dziesiątki pism do Spółdzielni w różnych sprawach, chodzili po lokalach mieszkalnych i zbierał podpisy, walczyli o założenie monitoringu itd.

Coraz częściej, w obecnych czasach mamy do czynienia z takimi sytuacjami. Wiele osób ma tendencję do tzw. naginania rzeczywistości, faktów, wg. potrzeb i aktualnych życiowych doświadczeń. Te osoby wiedzą lepiej i w swoim przekonaniu mają lepszą ocenę sytuacji. Zazwyczaj są to osoby, które nic albo niewiele zrobiły dla lokalnej społeczności.

Zazwyczaj też mocno subiektywnie oceniają to co dzieje się wokół. Ich zdanie jest jedyne słuszne, a najważniejsze to, co dzieje się w wymodelowanym przez nich obszarze rzeczywistości.

—————————————————————————————————————————————————

Właściwie sprawa błaha i może ten drobny incydent powinno się pominąć milczeniem.

Zadam jednak pytanie.

Kto zadba o stan budynku, otoczenia w sytuacji, gdy zabraknie takich starych mieszkańców, gdy przestaną mieć ochotę na walkę w sprawach mieszkańców, przestaną dbać o stan budynku?