Views: 58
Nie wiele osób w Warszawie, o Polsce nie wspominam wie, że walki powstańcze miały miejsce też po prawej stronie Wisły, czyli na warszawskiej Pradze.
Podobnie jak w lewobrzeżnej Warszawie pierwsze strzały na Pradze padły jeszcze przed Godziną „W”. Oddział por. Michała Łazarskiego „Biebrzy”, kierując się do punktu zbornego, około godz. 16.30 natknął się u zbiegu ulic Markowskiej i Ząbkowskiej na silny oddział Schutzpolizei. W wyniku strzelaniny padli zabici po obu stronach, poległ m.in. por. „Biebrza”.
To w efekcie spowodowało, że nie udało się Niemców zaskoczyć. Zadaniem oddziałów powstańczych 4. rejonu 6. Obwodu AK Praga, było zdobycie koszar niemieckich, które znajdowały się w dawnych koszarach 36. Pułku Piechoty Legii Akademickiej, położonych przy ul. 11 Listopada, ogrodzonych dwumetrową siatką, zabezpieczonych zasiekami i betonowymi bunkrami, w których umieszczono karabiny MG-42 oddające 1200–1500 strzałów na minutę. Załoga tej niemieckiej „twierdzy” liczyła około 1200 doskonale uzbrojonych żołnierzy. Na domiar złego 1 sierpnia 1944 r. tuż przed Godziną „W” koleją dowieziono tu ok. 20 czołgów typu Tygrys, prawdopodobnie z dywizji Hermann Göring.
Podobnie jak wszystkie pozostałe jednostki AK Powstańcy prascy byli fatalnie uzbrojeni. Same „tygrysy” miały wystarczającą siłę ognia, aby powstrzymać polski szturm. Niestety nieprzemyślana decyzja dowództwa AK, które wydało rozkaz zdobywania koszar nie w nocy, lecz o godzinie 17.00, podobnie jak w całej Warszawie sprawiła, że oddziały szturmowe były widoczne dla Niemców jak na dłoni. Zadanie z góry było skazane na fiasko.
Jak wspomniałem uzbrojenie Powstańców prawobrzeżnej Warszawy było fatalnie. Już na odprawie przeprowadzonej przez dowódcę 5. rejonu mjr. Zygmunta Bobrowskiego „Ludwika II” kilku dowódców otwarcie zameldowało, że w tej sytuacji trudno mówić o jakiejkolwiek szansie na sukces w walce z doskonale uzbrojonym wrogiem. Ostatecznie powstańcy zaatakowali jedynie most Poniatowskiego. Ponosząc olbrzymie straty, musieli szybko wycofać się w stronę Saskiej Kępy. W przypadku pozostałych przyczółków górę wziął rozsądek. Podporucznik Tadeusz Święcki „Maluga”, który dowodził atakiem na most średnicowy, po zastanowieniu zrezygnował z uderzenia i wycofał się na Grochów. Ataki na most Kierbedzia i most kolei obwodowej ze względu na słabość plutonów szturmowych zostały odwołane przez dowództwo.
Trzeba dodać, że cały obszar 6. Obwodu AK Praga znajdował się na bezpośrednim zapleczu frontu wschodniego. Dlatego cele, które musieli opanować powstańcy, były jeszcze trudniejsze do zdobycia niż te zlokalizowane na terenie lewobrzeżnej Warszawy. Mimo to w wielu miejscach powstańcy zaatakowali niemieckie załogi i stoczyli z nimi zażarte boje.
Powstanie na Pradze padło po czterech dniach.