Views: 21
Tu i tam czytam – słyszę. Co. Dialog między ludźmi jest ważny, ważny, żeby móc się ze sobą po rozumieć. Sam z tego korzystam. Tylko że niewielu z ludzi korzysta, aby móc się porozumieć ze mną. Co jest tego przyczyną? Nie wiem.
Chwalą się że mają super komputery. Są w posiadaniu wypasionych telefonów. Gdy przychodzi do napisania tradycyjnego listu, więcej e-mail-a, MMS-a nie wspomnę o SMS-ie, zaczynają być półanalfabetami. Półanalfabetami, bo są chętni do lektury tego co ja sic im napiszę. W swojej hm dobroci pewnych usprawiedliwiam. Tradycyjny list wędruje dużo wolniej od elektronicznego.
Co jest z telefonem? Oj słyszę, że ich kontroluję rano i wieczorem. Nie to jest moim zamysłem. Do pewnego czasu usiłowałem wyjaśnić. Nie włączam lokalizatora. Chcę napisać albo powiedzieć „dzień dobry” & „dobranoc”. Daremny trud, oni wiedzą zdecydowanie lepiej ode mnie. Zastanawiałem się co zrobić.
Wybrałem chyba najbardziej drastyczny środek. Milczenie.
Po co mam pisać, jeżeli nie otrzymują żadnej nawet najkrótszej odpowiedzi. Po co mam telefonować, że by słyszeć numer zajęty. Spotykając mnie pod moim adresem są pretensje. Dlaczego milczę i się do nikogo prawie do nikogo z otoczenia nie odzywam. Martwią się, że coś mi się mogło stać. Obiecują poprawę, żeby za jakiś
czas wrócić do stanu pierwotnego.
Nikt z nas przecież nie jest tak zajęty, żeby nie móc napisać lub zatelefonować.
Metro – kilkanaście osobników płci obojga siedzi pochylonych nad klawiaturą telefonu. Palce śmigają. Tramwaj – tu pani opowiada na co jest chora. Autobus – tam pan musi dzielić się wrażeniami z transmisji oglądanej na ekranie. O wysiadają, aby wpaść na wsiadających. Mają do siebie pretensje, że nie uważają. Dochodzą nie przerywając dialogu do pasów. Zmiana świateł. Oni są zajęci rozmową.
Teraz na przejście wjeżdżają rowerzyści i użytkownicy hulajnóg. Jadą, kto na ich drodze jest wrogiem. Piesi są jak kule w kręgielni.
Udało się przejść bez wypadku, ale nie tak daleko wyrasta nowa przeszkoda. Hulajnoga. Musi być rozładowana bateria, bo samotny jednoślad stoi po środku.
Sąsiad z VI piętra zajeżdża na przydomowy parking. Telefon przy uchu, chyba ma kłopot ze słuchem. Ze słuchaczem rozmawia, gdzie spędzi wolny dzień. Sąsiadka z piętra II vis a vis drzwi klatki schodowej stoi. Torba zakupów w lewej a telefon w prawej ręce. Musi być ważna rozmowa. Pada nazwa miejscowości uzdrowiska. Udało się przeprosić i wejść. Czekam na windę, z której wysiada para mieszkająca trzy numery dalej. Dialog między nimi jest nadzwyczaj ożywiony. Ożywiony, bo w Internecie nie było hasła a do biblioteki iść to dobre, ale komputer im się wiesza.
Pocieszam się, że może odezwie się moja połowa. Daje głos, że by mnie poinformować o spotkaniu z przyjaciółką. Będzie w domu później. Dialog z ludźmi trwa.
Konrad R.