Views: 18

20 grudnia 2022 rok, godzina 6.15 – 6.20. Idę z psem na spacer. Po niskich temperaturach, mroźnych dniach nastała odwilż. Na termometrze powyżej 0 stopni w skali Celsjusza.

Nie wiem, jak pozostali mieszkańcy Warszawy, ale ja jestem szczęśliwy, że idąc warszawskimi ulicami, tudzież ścieżkami nie połamałem żadnej kończyny, ani dolnej, ani górnej, nie potłukłem się. Żyję w tym mieście, w którym się urodziłem około 70 lat. Tak oblodzonych nawierzchni ulic i jezdni nie widziałem jeszcze. Nawet mój pies i psy, które spotkałem po drodze, choć to czworonogi miały problemy z chodzeniem.

Ludzie przewracają się jak pionki na szachownicy, również na przystankach tramwajowych po wyjściu z tramwaju.

Aura po raz nie wiem już, który zaskoczyła służby miejskie. Zaspali też dozorcy okolicznych posesji.

Zbliża się godzina 11.00. Sytuacja bez zmian. Przyroda sama sobie poradzi.

Narzekało się w okresie przebrzydłej komuny na służby miejskie. Służby miejskie z tamtego okresu przy obecnych to specjaliści wysokiej klasy. Cóż jak widać niekompetencja, na każdym szczeblu zarządzania Warszawą. I mamy tego efekty.

Życzę służbom miejskim i tym dozorcom, którzy zasnęli zimowym snem dużo zdrowia na zbliżające się Święta i samozadowolenia z „dobrze” wykonywanych obowiązków.

To tylko nieliczne obrazki z najbliższej okolicy.