Views: 41
Śmierdzący problem.
Napiszę krótko, bo szkoda energii, czasu a przede wszystkim zdrowia psychicznego na szersze opisywanie problemu wywozu śmieci w jednej z warszawskich posesji.
Sytuacja od lat nie jest uregulowana a problem i cierpliwość mieszkańców są u kresu. Spółdzielnia, która zawiaduje budynkiem od lat nie potrafi sprawy załatwić. Dziś słyszeliśmy np., że pani prezes jest na zwolnieniu więc nic nie można w tej sprawie zrobić.
W czym jednak problem.
Otóż wywozem śmieci z tej posesji zajmuje się firma LEKARO. Nie wiadomo kto i na jakich zasadach podpisał z firmą umowę w sprawie wywozu śmieci. Prawdopodobnie Urząd Gminy Warszawa Praga Południe.
Posesja znajduje się pomiędzy ul. GROCHOWSKĄ a ul. Lubomira. Dojazd do posesji i główna brama wjazdowa znajduje się właśnie od strony tej wąskiej, osiedlowej uliczki, która po wybudowaniu dwóch budynków totalnie i permanentnie zastawiana jest samochodami mieszkańców tychże. CO ciekawe oba nowe budynki mają garaże podziemne. Kto jednak Polakowi zabroni posiadać dwa lub trzy samochody, szczególnie, że ten przysłowiowy Polak to typowy słoik nie przyzwyczajony do korzystania z komunikacji miejskiej. Poza tym do rodziny mieszkającej poza Warszawą trzeba tymi dwoma samochodami dojechać.
Ulica Lubomira jak wspomniałem jest wąska, zaś zastawienie jej z obu stron samochodami powoduje, że duży samochód, w tym tzw. „śmieciarka” nie mam szans przedostać się do naszej posesji.
Zrozpaczeni mieszkańcy budynku od lat wysyłają pisma do urzędu miasta st. Warszawy, alarmują władze Spółdzielni a sterta śmieci co jakiś czas przekracza wszelkie normy.
Firma Lekaro bierze kasę za wywóz śmieci nie poczuwa się jednak do tego, aby interweniować w kwestii zmiany organizacji ruchu na tej ulicy i przyległych (ul. Siennicka), poza interwencyjnym powiadamianiu straży miejskiej o problemie z wyjazdem na ulicę Grochowską, czyli poza obręb posesji i ulic sąsiadujących z posesją.
Nic też nie robią władze, pracownicy spółdzielni, aby doprowadzić do zmiany organizacji ruchu, choć problem znany jest od co najmniej dwóch – trzech lat. Bo albo brak czasu, albo pandemia, albo jak napisałem wyżej pani prezes jest chora. Owszem wysyłane są pisma do firmy Lekaro w sprawie wywozu zalegających w nadmiarze śmieci. Jednak nie wiadomo nam nic o pismach spółdzielni w tej sprawie do urzędu m. st. Warszawy oraz o pismach do Zarządu Dróg Miejskich w sprawie zmiany organizacji uchu na przyległych ulicach. Gdyby pism takie były wysyłane problem by został zapewne już rozwiązany.
Tym czasem owszem pisma do urzędu m. st. Warszawy wysyła mieszkanka budynku, która nie jest stroną w tej śmierdzącej sprawie.
Poniższe zdjęcia ukazują sytuację, która ma miejsce od 28 listopada, do dnia dzisiejszego tj. 7 grudnia.
Wszystkim, którzy powinni problem rozwiązać życzę dobrego samopoczucia.