Views: 19
Warszawa, jak każde większe miasto na świecie w sposób naturalny zasilane jest przez ludność z prowincji.
Jak już wspominałem w jednym ze swoich felietonów w dwudziestoleciu międzywojennym ludność napływową nazwano wówczas hunami. Po wojnie Warszawa przeżywała kilkakrotnie „najazd” ludności z wsi, miasteczek i miast naszego kraju. Pierwsza fala była tą, która przyczyniła się w znacznym stopniu do odbudowy stolicy. W sposób naturalny i chyba bezbolesny zaaklimatyzowała się w mieście nie przynosząc szkód obyczajowych i kulturowych. Dlaczego? Dlatego, bo chcieli i czerpali pełnymi garściami z dorobku obyczajowego Warszawy przedwojennej zarówno od jej rdzennych mieszkańców jak też z historii tego miasta. Kolejne fale okresu gomułkowskiego i gierkowskiego miały podobny charakter.
Sytuacja diametralnie zaczęła ulegać zmianie, gdy mieszkańcy wsi masowo zaczęli wyprzedawać swoje grunty rolne. Głównie potomkowie rolników, żyjących i utrzymujących się z dziada pradziada na roli lub tych, którzy otrzymali grunty rolne od władzy komunistycznej po wojnie w wyniku procesu uwłaszczenia (patrz rozdrobnienia dużych obszarów rolniczych). Do sytuacji tej przyczyniła się też likwidacja państwowych gospodarstw rolnych, które zostały zlikwidowane przez kolejny rząd postkomunistyczny.
Fala ludności, która zaczęła osiedlać się w Warszawie w latach 90 ubiegłego stulecia i na początku XXI wieku była chyba tą najgorszą i tą, w wyniku której osiedliła się w stolicy ludność różnego pochodzenia i autoramentu o różnych obyczajach, często nie posiadająca wpojonych elementarnych zasad wychowania (patrz zachowania) i taka, która w odróżnieniu od poprzednich grup osiedlających się w Warszawie nie chciała lub nie wiedziała, jak odnaleźć się w wielkim mieście. Osiedlaniu towarzyszyły frustracje, stresy i depresje związane z egzystencją (problemy finansowe, brak stałego miejsca zamieszkania) i przystosowaniem do reguł panujących w mieście.
Historia i obyczaje Warszawy ludności napływowej ostatnich 20 – 30 lat są obce. W codzienne życie miasta wprowadzają swoje, często niezbyt fortunne (delikatnie mówiąc) obyczaje i zachowania. Nie są związani z miastem w sposób w jaki starali się związać migrujący w latach 50, 60, 70 czy 80 XX wieku. Pomijam fakt, że polityka społeczna i edukacyjna państwa polskiego od 89 roku pozostawia wiele do życzenia, co też przekłada się na mierne wykształcenie (nie tylko w zakresie języka polskiego, historii polski) ale też świadomość społeczną, dumę z mieszkania w mieście, które jak feniks podniosło się z popiołów dzięki ciężkiej pracy rąk tych, którzy związali przed laty swoje życie i losy ze stolicą.
Do czego jednak zmierzam pisząc powyższe.
Otóż od wielu lat notuje się – o tym też wspominają moi znajomi, zarówno Ci starsi, jak i młodsi – że rośnie fala wandalizmu, niszczenia własności wspólnej, infrastruktury miasta.
O bohomazach na murach domów, często świeżo odnowionych już nie wspominam. Lubię graffiti artystyczne wykonane we właściwym miejscu, nie szpecące ścian budynków mieszkalnych. Problem niszczenia murów warszawskich jest znany od lat, który to “kupiony” został od kolesi z tzw. zachodu. Często jest to wynikiem tego, że rodzice pozwalają swojej latorośli oglądać zbyt dużo filmów zawierających przemoc. Potem kończy się to wyżywaniem się na miejskich murach. Przy okazji “myślący inaczej” próbują zamanifestować na murach warszawskich swoje chore idee.
Do tego warszawiacy zdążyli się przyzwyczaić.
Niestety pomysłowość osobników umysłowo osieroconych nie zna granic. Wynikiem ich nieskomplikowanych potrzeb intelektualno – emocjonalnych są zniszczone ławki w parkach, na skwerach, łamane okoliczne elementy infrastruktury miejskiej – owszem również drzewa, powywracane śmietniki. Przykładów można mnożyć.
Teoretycznie mamy prawo, które stoi na straży naszego bezpieczeństwa i zasobów materialnych miasta, jednak nadal tzw. wymiar sprawiedliwości jest ułomny.
W czasach komuny mówiło się, że gdy robotnik ukradł z budowy kilka cegieł czy rolkę papy był karany wielomiesięcznym aresztem. Jednak, gdy przełożony tegoż robotnika, np. dyrektor przedsiębiorstwa przemysłowego, budowlanego robił przekręty na grube miliony, stawiał sobie na działce dom uchodziło mu to płazem. Oczywiście wszyscy wiedzą, dlaczego. Niestety nie można powiedzieć, że dziś jest pod tym względem lepiej. Nie jest to jednak miejsce, aby analizować przyczynę tego zjawiska.
Prawo nasze jest pobłażliwe dla takiego „elementu” społecznego. Rośnie liczba drobnych przestępstw, wandalizmu i chuligaństwa – są to delikatne określenia. Często osobnicy popełniający takie drobne przestępstwa nie są karani w sposób adekwatny do szkód jakie wyrządzili innym ludziom, społeczeństwu. Osobnik taki będąc nieletnim objęty zostaje nadzorem kuratorskim, który de facto nie jest dla niego niczym uciążliwym, szczególnie zważywszy na to, że jest on totalnie zdemoralizowany i na dodatek jest już recydywistą. Na wielu z nich nie robi wrażenia umieszczenie w MOW (w MOS od pewnego czasu nie można umieścić delikwenta bez jego zgody). Do tych należy dodać tzw. przestępców ideologicznych. Zasiana w nich jakaś chora idea, a takich w obecnych czasach jest wiele (czasem są celowo „produkowane” na potrzeby chwili, również przez określone gremia …) popełniają czyny, które zasadniczo powinny być karane. Podobnie jak w przypadku wyżej wspomnianych zazwyczaj uchodzi im to płazem. Tłumaczy się to małą szkodliwością czynów.
Przed laty osobnicy tacy obligowani byli do wykonania uciążliwych prac na rzecz społeczeństwa. Obecnie zdarza się wymierzenie takiej kary, jednak sposób w jaki jest egzekwowana, realizowana zakrawa na kpinę.
Czy doczekamy się czasów, gdy będziemy mieszkali w mieście czystym, nie niszczonym. Zapewne jest to nierealne. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, aby dążyć do zminimalizowania tego typu zjawisk.
Niestety wszystko zaczyna się w rodzinie i we właściwym skonstruowaniu zasad polityki społecznej, której częścią jest edukacja i wychowanie młodych pokoleń Polaków.
Poniżej tylko nieliczne przykłady wandalizmu.
To tylko nieliczne przykłady tego jak wyglądają ławki w parki i na jednym z większych skwerów Warszawy. Mnożyć można tych przykładów. Obecnie (sierpień 2022 roku) odnawiane są ławki w Parku Skaryszewskim. Ciekawe na jak długo.
Tak wygląda plan Parku Skaryszewskiego.
Tak wygląda plan Parku Skaryszewskiego. W lipcu 2022 roku pijaczki rozpalali sobie ognisko w Parku Skaryszewski, na wąskiej ścieżce, wśród drzew.
Tabliczka informująca, że Błonia Elekcyjne są obszarem objętym ochroną przyrody.
1 sierpnia obchodziliśmy 78 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Niektórzy obchodzili w ten sposób jak na zdjęciach wyżej.
Ten Toj toj musi leżeć, nie może stać
Szachownica dla …
Zniszczony Park Miniatur w centrum Warszawy.
To przykłady dewastacji z tego roku, czyli AD 2022. Jest ich niezliczona ilość, wystarczy zajrzeć do internetu.