Views: 12

Warszawa, XXI wiek. Dużo czasu minęło od momentu, gdy miasto podniosło się z gruzów, tkanka miasta okrzepła na tyle, aby zacząć przyjmować tych, którzy wracali i tych, którzy chcieli znaleźć tu nowy dom.

Wydawałoby się, że po tylu latach mieszkańcy miasta dojrzeją do pewnych cywilizowanych zachowań.

Wiem, że to złudne nadzieje. Niestety obecne czasy charakteryzuje ogólny brak funkcjonowania w przestrzeni społecznej fundamentalnych zasad etycznomoralnych czy inaczej zwykłej ludzkiej przyzwoitości.

Mimo szeroko zakrojonych programów, w tym od lat permanentnej edukacji szkolnej społeczeństwo, w tym przypadku pewna część mieszkańców tego wspaniałego miasta nie zasługuje, aby nazywać ich cywilizowanymi ludźmi.

Tym razem odnoszę się do tego, jak obecni mieszkańcy Warszawy dbają o czystość wokół siebie i swoje otoczenie, szczególnie przyrodę i tereny zielone miasta.

To co widzimy na ulicach miasta, często przywodzi na myśl słowa wypowiadane przez żyjących w Warszawie w okresie 20-lecia międzywojennego: „Warszawę zalała fala Hunów”. Ulice, trawniki zasypane są śmieciami: papiery, puste butelki, puszki po piwie, opakowania po żywności, tacki itd. To widok normalny.

Po świętach, weekendach jest tego jeszcze więcej.

Ciekawe, czy ci ludzie, o ile można ich tak nazwać, w domu też mają taki bajzel i syf.

Takie góry śmieci można spotkać nie tylko na ulicach i terenach zielonych. Znajdziemy je też na osiedlach, tych zamkniętych też. Często są to butelki po wódzie lub piwie, czy wyrzucane przez okno reszki jedzenia, pety papierosów.

Powiem tak. Wychowałem się na tej ustawicznie obrażanej przez tak zwanych „porządnych” Starej Pradze. W tamtym czasie było niedopuszczalne, aby na ulicach, trawnikach Pragi przewracały się takie kupy śmieci.

Nie będę silił się na analizę tego zjawiska. Mam swoje zdanie na ten temat, jednak nie wyrażę go w tym miejscu.

Na powyższych zdjęciach tylko nieliczne przykłady działalności pewnych …

Marek