Views: 57

Są takie miejsca, gdzie mróz i śnieg jest czymś normalnym. Chodzi mi o Arktykę. Dzisiaj przelot nad nią mam nadzieję, że nikogo z nas nie zaskakuje. Był taki czas w historii minionego wieku, że było inaczej. Wszystko co się wydarzyło było pierwsze. Nie podlega dyskusji, że loty nad Arktyką do takich wydarzeń należały. Na Starym i Nowym Kontynencie przemyśliwano jak zbliżyć się do krainy lodu. Myśleli o tym Amerykanie, Brytyjczycy, Norwegowie, Rosjanie i Włosi. Wśród nich nie mogło zabraknąć Polaków.

Jan Nagórski był pierwszym Polakiem, który zmierzył się w locie z Arktyką. Wszystko zaczęło się w 1914 roku. Startował do swojego pionierskiego lotu na wodnopłatowcu Farman MF.11. Ta francuska konstrukcja w czasie 50 godzin pokonała dystans 2 500 km. Polak brał udział w lotach poszukiwawczych. W 5 lotach które odbył poszukiwał zaginionej wyprawy polarnej będącej na pokładzie „Siedow”. Polak odważył się na lot, którego przed nim nikt wcześniej nie odbył. Tym samym udowodnił, że nie tak dawny wynalazek (1903 rok), jakim jest samolot może dotrzeć w locie do Bieguna Północnego.

Inni lotnicy pojawili się cztery lata po lotach naszego rodaka. Powodem opóźnienia była I wojna światowa. Ta szczęśliwie ominęła Arktykę. Arktyka chciała być niezwyciężona. Stawiała opór. Doświadczył tego Norweg Roald Amundsen. Ten w latach 1897-1899 brał udział w pierwszej zimowej wyprawie na Antarktydę. Będąc pionierem zdobywał cenne doświadczenie z których mogli korzystać inni. Ścigał się z Brytyjczykiem Robertem Scottem. Który z nich pierwszy dotrze do bieguna. Wygrał tę walkę Norweg. Dotarł do Bieguna Południowego dzięki użyciu psich zaprzęgów. Zajęło mu to tydzień. Miało to miejsce w 1911 r. Brytyjczyk przegrał. Jego powrót skończył się tragicznie.

Norwegowi nie było obce użycie samolotów w pojedynku z lodową pustynią. W 1925 roku dysponował dwoma wodnosamoloty ( N – 24 i N – 25 ). Dzięki nim wykonał loty nad Oceanem Arktycznym. Nie obyło się bez strat. Stracił jedną z maszyn. Sam ze swoimi ludźmi był bliski granicy załamania. Ale wierzył, że wygra. Miał już wcześniej zdobytą wiedzę. Ci którzy przy nim zostali tym optymizmem zdążyli się zarazić. Zwyciężyli. Rok później razem z Amerykaninem Ellsworthem i Włochem Umberto Nobile powtórzył zwycięstwo korzystając ze sterowca „Norge” Trasa do zwycięstwa wiodła od wysp Svalbard przez Biegun Północny do Alaski. Arktyka mimo tych sukcesów nie zamierzała kapitulować przed ludźmi.

Zwyciężyła bohaterskiego Norwega. Gdy dwa lata po tym locie Włoch wyruszył do podobnego na pokładzie „Italii” nie doleciał do celu. „Italia” uległa katastrofie. Do lotu na ratunek ruszył między innymi znany Amundsen. Jedna z ekip poszukiwawczo ratunkowych odnalazła włoski sterowiec. Nie była to grupa po dowództwem Norwega. Włochów odnaleźli radzieccy piloci. Roald Amundsen i jego towarzysze z tej wyprawy nie powrócili. Zginęli 18 czerwca 1928 r.

Niezdobyty Biegun Północny musiał uznać zwycięstwo lotników. Skapitulował przed lotnikami Pokonali w locie dwaj Amerykańscy śmiałkowie. Byli to Floyd Benet i Richard Byrd. Do lotu wybrali trzy silnikowego Fokkera. Fokker F.VII b -3m. Ten nie zawiódł nie tylko śmiałków, ale i konstruktora, i pary śmiałków. Cień jego skrzydeł przeciął krainę lodu. Również i Niemcy mieli w tych lotach swój udział. Do swoich lotów konstrukcję inżyniera Dorniera. Dornier „Wal” przyniósł chwałę i był zapowiedzią, że pokonane w wojnie Niemcy włączają się do tego lotniczego wyścigu.

Rosjanom nie można odebrać zasług w lotach nad Arktyką. Pod koniec pierwszej połowy lat trzydziestych XX świat wstrzymywał oddech. Radzieccy lotnicy spieszyli z pomocą swoim rodakom uwięzionym w lodach. Znajdowali się na pokładzie lodołamacza „Czeluskin”. W 1936 r. stało się głośno w świecie o locie Czkałowa. Czkałow z Bajdukowem i Bielakowem samolotem pokonał samolotem odległość 9 374 kilometrów (Moskwa – wyspa Udd). Rok później Wodopianow i Mokołow wylądowali na Biegunie Północnym. Wcześniej było głośno o Babuszkinie i Czuchnowskim. To oni ratowali Nobilego.

Dwa lata przed wybuchem II wojny światowej wspomniany wcześniej Czkałow przypomniał o istnieniu radzieckiego lotnictwa. Razem ze swoją załogą na pokładzie ANT – 25 przeleciał w samodzielnym locie z ZSRR do Ameryki. Trasa wiodła nad Arktyką i Biegunem Północnym. Bez wątpienia lot miał charakter propagandowy. Odpowiednio wcześnie dyktator z Kremla, Stalin wydał polecenie skonstruowania samolotu przeznaczonego do lotów na dalekich trasach. Zadania podjęło się dwóch konstruktorów z CAGI w Moskwie. Byli nimi Suchoj i Tupolew.

Tak narodził się ANT – 25 „Stalinskij Marszrut”. Był to wolnonośny dolnopłat o dużej rozpiętości skrzydła. Napęd stanowił jeden silnik o bardzo dużej mocy silnik. Pierwsze loty zaczęły się w 1934 roku. Za sterami siedział Gromow. W czasie 75 godzin pokonał trasę 12 411 km. Ustanowił światowy rekord odległości w locie po obwodzie zamkniętym. Rok po tym locie radziecki lotnik Lewoniewski (jego brat latał w polskim lotnictwie) wystartował do lotu Moskwa – San Francisco. Nie dotarł do celu. Co nie przeszkadzało, że przeleciał 6 000 kilometrów W lipcu 1936 r. Czkałow razem z Bieliakowem i Bajdukowem przelecieli blisko 9 000 kilometrów nad Arktyką. Trasa wiodła z Moskwy do Ziemi Franciszka Józefa, Ziemi Północnej przez Jakucję do Pietropawłowska, Morza Ochockiego, żeby niespodziewanie zakończyć się na wyspie Udd.

Inżynierowie z CAGI pracowali zwracając uwagę na spostrzeżenia lotników. Zwycięscy ostatniego przelotu zakończonego na wyspie myśleli o przelocie nad Biegunem Północnym z lądowaniem w Stanach Zjednoczonych. Wiadomości o pogodzie na trasie zdobywali między innymi z istniejącej na Biegunie własnej stacji polarnej. 18 czerwca 1937 roku „Stalinskij Marszrut” wzbił się w powietrze. Lot przebiegał bez problemów. Pierwsze kłopoty pojawiły nagle. Pierwszy pojawił wyciek oleju. Oznaczało to, że doszło do uszkodzenia instalacji. Gdy szykowali się do powrotu znaleźli „usterkę”. Zbiornik oleju był napełniony ponad miarę. Drugim źródłem kłopotów stało się oblodzenie. Lód pojawił się na końcówkach skrzydeł i stateczników. Pocieszające w tym było, że śmigło było nie było oblodzone. Dowodzący samolotem i wyprawą (Czkałow) podjął słuszną decyzję, aby przebić się nad chmury. Obciążony ANT – 25 z trudem nabrał wysokości. Na pułapie 2 500 metrów powitało ich słońce. Lód zaczął topnieć. Samolot pozbył się balastu. Tylko że ta sytuacja powtarzała się kilka razy. 19 czerwca przelecieli nad biegunem biorąc kurs na południe. Po czterdziestu godzinach od startu wybrzeże Ameryki, Bliżej przed nimi była Kanada. Witał ich front burzowy. Musieli zmienić kurs, żeby go wyminąć. Skręcili w stronę gór i oceanu. Po sprawdzeniu pozycji byli nad wodą. Okazało się, że zniosło ich nad Pacyfik. Dzięki poprawkom nawigatora wrócili na południe. Radiotelegrafista poinformowało, że ci z ziemi przejmują prowadzenie. Seattle i Portland odezwały się we właściwym czasie. Gdy minęli Portland, paliwomierz wskazał 0. Dowodzący zdecydował się lądować. Po 8 532 km i 63 godzinach 7 minutach lądowali na lotnisku w Vancouver. Tym śladem 12-14 lipca 1937 r. ruszyła druga radziecka załoga pod dowództwem Gromowa. Oprócz niego lecieli Jumaszew i Danilin. Pokonali 10 148 kilometrów w czasie 62 godziny. Wystartowali 12 lipca w Moskwie. Lądowali 14 lipca w kalifornijskim San Jacinto. Arktyka została pokonana.

Jan Nagórski – drugi syn z pięciorga rodzeństwa urodził się 8 lutego 1888 r. w Włocławku. Ojciec jego był właścicielem gospodarstwa rolnego i wiatraka. Przyszłe życie zamierzał związać z wojskiem. Po zdaniu matury swoje papiery wysłał do Odessy. Tu znajdowała się szkoła wojskowa którą zamierzał ukończyć. Ukończył ją w 1909 r. Otrzymał przydział do …pułku strzelców stacjonujących w Chabarowsku. Po zdaniu niezbędnych egzaminów w październiku 1911 r. zaczął studia w Petersburgu w Szkole Inżynierów Morskich. Tu zainteresował się lotnictwem. W jego otoczeniu lotnicy i aeroplany. O ile czas pozwalał zdobywał wiedzę teoretyczną z aeronautyki. Bywał często na lotnisku Aeroklubu Rosji. Odważył się na zapisanie się na kurs pilotażu. Zdał niezbędne egzaminy Z właściwym papierem wyruszył do Gatczyna. To tam otwierano Szkołę Pilotów Wojskowych. Na rok przed wybuchem I wojny światowej ukończył tę z wynikiem dobrym. W między czasie w cywilnej szkole uzyskał dyplom inżyniera morskiego. Mając wszystko co niezbędne rozpoczął pracę zawodową. Otrzymał ją w Głównym Zarządzie Hydrograficznym Ministerstwa Marynarki. Wykonał rozkaz swojego przełożonego (admirała) przygotowania samolotu do lotów w trudnych warunkach Arktyki. Admirał zamierzał dotrzeć lotem do zaginionej ekspedycji Płatowiec, który miał wykonać lot ratunkowy musiał być tak wyposażony, żeby startować i lądować z lodu (lądu) i z wody. Znaleziono taką maszynę. Brakowało tylko pilota. Przełożony wybrał Polaka. To on decydował o zabezpieczeniu lotniczym ekspedycji. Konsultował się z Amundsenem. Idąc za radami Norwega dokonał wyboru odpowiedniego samolotu. Jan wskazał na dzieło Farmana. Udał się do Francji i tam na miejscu doglądał prac. Kiedy wszystko było gotowe wrócił do Petersburga. Z tego wyruszył do Krystianii i dalej na pokładzie statku do Aleksandrowska. 2 sierpnia 1914 r. (rejs rozpoczął się 14 lipca) maszyna została wyokrętowana. Pilot z mechanikiem i samolotem po zmianie statku ruszyli w kierunku Nowej Ziemi. Ekipa ze sprzętem dotarła do Zatoki Krzyżowej. Tu płatowiec został złożony. Polak pokołował na start. Po dwóch lotach był gotowy do akcji. Latał rozpoznawczo. W tym czasie nad Europą rozszalała się burza I wojny światowej. Lotnikiem ze swoim samolotem popłynął do Archangielska. Znalazł się tu w połowie września 1914 r. W listopadzie Jan Nagórski rozpoczął służbę w eskadrze lotnictwa morskiego. Z końcem 1915 r. dowodził eskadrą wodnosamolotów. W czasie jednego z bojowych lotów został zestrzelony. Świadkowie uznali go za zabitego. Przeżył. Wrócił do służby. Objął dowodzenie dywizjonem wodnosamolotów. Był pierwszym w świecie, który na tego typie samolotu (Latająca Łódź M – 9 D Grigoriewicza) wykonał w locie dwie pętle. Po Rewolucji Październikowej znalazł się w lotnictwie Floty Bałtyckiej. Latał i pracował naukowo. Nie czuł się Rosjaninem a Polakiem. Kiedy była okazja wrócił do Polski. Pragnął służyć w lotnictwie marynarki wojennej. Niestety przydziału nie otrzymał. Zajął się pracą. Nie dbał o własną reklamę. Współcześni w wybranych encyklopediach pozbawili go życia. Drugi raz przyszedł na świat w 1955 r. Przypomniał go pisarz, podróżnik Czesław Centkiewicz. Powrót jego do życia był dla wielu zaskoczeniem.

Był autorem kilku książek. Zmarł w Warszawie 9 czerwca 1976 r. Jest pochowany w stolicy na Cmentarzu Północnym.

 

Konrad RYDOŁOWSKI